Tak na oko jestem prawie całkiem zdrowy,
Wątpliwości budzi tylko stan mej głowy,
A poza tym prawie wszystko jest w porządku,
Serce puka, wrzoda nie mam na żołądku.
Płuca w normie i trawienie i wiaterki,
I o dziwo nawet w dobrym stanie nerki,
Głos jak dzwon i mógłbym wyć jak zdarta płyta,
Gdyby kurcze nie ten skurcz, co gardło chwyta.
Korzystając z tego, że jest wiele osób,
Powiem o tych, którzy są mi solą w oku,
O tych co cyklicznie wywołują burze,
Krótko mówiąc chcę wygarnąć tym na górze.
Co z wysoka patrzą na nas zza firanek,
Mając u mnie za swe grzechy przerąbane,
Więc uwaga ja wymienię ich nazwiska,
Oto tych co mi podpadli pełna lista.
Pani powie, że ja jestem kamikadze,
Że w brawurze jestem mistrzem i odwadze,
Jak ten Czech, co prawie nigdy nie miał stracha,
Od momentu kiedy odkrył, że ma raka.
I ja także nie mam czego się obawiać,
Zamiast w tchórza wolę się zamieniać w pawia,
No bo nawet gdy napytam sobie biedy,
Zaczną lampką świecić w oczy, a ja wtedy.
Była aria z kurantami, no a jakże,
Więc ja dodam także swoją arię z kaszlem.
Wątpliwości budzi tylko stan mej głowy,
A poza tym prawie wszystko jest w porządku,
Serce puka, wrzoda nie mam na żołądku.
Płuca w normie i trawienie i wiaterki,
I o dziwo nawet w dobrym stanie nerki,
Głos jak dzwon i mógłbym wyć jak zdarta płyta,
Gdyby kurcze nie ten skurcz, co gardło chwyta.
Korzystając z tego, że jest wiele osób,
Powiem o tych, którzy są mi solą w oku,
O tych co cyklicznie wywołują burze,
Krótko mówiąc chcę wygarnąć tym na górze.
Co z wysoka patrzą na nas zza firanek,
Mając u mnie za swe grzechy przerąbane,
Więc uwaga ja wymienię ich nazwiska,
Oto tych co mi podpadli pełna lista.
Pani powie, że ja jestem kamikadze,
Że w brawurze jestem mistrzem i odwadze,
Jak ten Czech, co prawie nigdy nie miał stracha,
Od momentu kiedy odkrył, że ma raka.
I ja także nie mam czego się obawiać,
Zamiast w tchórza wolę się zamieniać w pawia,
No bo nawet gdy napytam sobie biedy,
Zaczną lampką świecić w oczy, a ja wtedy.
Była aria z kurantami, no a jakże,
Więc ja dodam także swoją arię z kaszlem.
Contributed by k - 2020/11/19 - 23:36
Language: Polish
Parole di Bohdan Smoleń
Musica di Zbigniew Górny
[1986]
Dal programma televisivo trasmesso in occasione del 10° anniversario dell'Orchestra della Radio e Televisione Polacca di Poznań, chiamata anche dal cognome del suo direttore di orchestra, L'Orchestra di Zbigniew Górny. Infatti, il direttore viene anche nominato da Bohdan Smoleń nel intro della registrazione video.
Sotto, il testo originale della canzone come viene cantato nel video, compreso l'intro parlato.
Musica di Zbigniew Górny
[1986]
Dal programma televisivo trasmesso in occasione del 10° anniversario dell'Orchestra della Radio e Televisione Polacca di Poznań, chiamata anche dal cognome del suo direttore di orchestra, L'Orchestra di Zbigniew Górny. Infatti, il direttore viene anche nominato da Bohdan Smoleń nel intro della registrazione video.
Sotto, il testo originale della canzone come viene cantato nel video, compreso l'intro parlato.
Będę śpiewał.
Jak mi nie wyjdzie Górny mnie zabije.
Koff, koff, koff...
Mi… mi…
Mi… mi…
Koff, koff...
Źle się czuję,
Przywiozłem dość ciekawą chorobę z Ameryki,
Proszę pamiętać, że JA ją pierwszy przywiozłem.
Wracamy do sztuki…
…miało być na cztery.
Co za praca… fajna orkiestra – ci grają, tamci nie grają…
Ci już są po wypłacie.
Ahem, ahem…
Trzy???
…za późno.
Tak…
Albo nie…
Ja mam czas…
Ty też? Dobrze.
Ahem, ahem…
Raz…
Tu mnie dusi…
Tak na oko jestem prawie całkiem zdrowy,
Wątpliwości budzi tylko stan mej głowy,
A poza tym prawie wszystko jest w porządku,
Serce puka, wrzoda nie mam na żołądku.
Płuca w normie i trawienie i wiaterki,
I o dziwo nawet w dobrym stanie nerki,
Głos jak dzwon i mógłbym wyć jak zdarta płyta,
Gdyby kurcze nie ten skurcz, co gardło chwyta.
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff, koff, koff, koff...
Koff, koff...
Przepraszam…
Korzystając z tego, że jest wiele osób,
Powiem o tych, którzy są mi solą w oku,
O tych co cyklicznie wywołują burze,
Krótko mówiąc chcę wygarnąć tym na górze.
Co z wysoka patrzą na nas zza firanek,
Mając u mnie za swe grzechy przerąbane,
Więc uwaga ja wymienię ich z nazwiska,
Oto tych co mi podpadli pełna lista:
Pierwszy to jest… koff, koff, koff..
Koff, koff, koff, koff...
Pardon…
Pani powie, że ja jestem kamikadze,
Że w brawurze jestem mistrzem i w odwadze,
Jak ten Czech, co prawie nigdy nie miał stracha,
Od momentu kiedy odkrył, że ma raka.
I ja także nie mam czego się obawiać,
Zamiast w tchórza wolę się zamieniać w pawia,
No bo nawet, gdy napytam sobie biedy,
Zaczną lampką świecić w oczy, a ja wtedy:
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff...
Była aria z kurantami, no a jakże, ugh,
Więc ja dodam także swoją arię z kaszlem.
Koff, koff, koff...
Jak mi nie wyjdzie Górny mnie zabije.
Koff, koff, koff...
Mi… mi…
Mi… mi…
Koff, koff...
Źle się czuję,
Przywiozłem dość ciekawą chorobę z Ameryki,
Proszę pamiętać, że JA ją pierwszy przywiozłem.
Wracamy do sztuki…
…miało być na cztery.
Co za praca… fajna orkiestra – ci grają, tamci nie grają…
Ci już są po wypłacie.
Ahem, ahem…
Trzy???
…za późno.
Tak…
Albo nie…
Ja mam czas…
Ty też? Dobrze.
Ahem, ahem…
Raz…
Tu mnie dusi…
Tak na oko jestem prawie całkiem zdrowy,
Wątpliwości budzi tylko stan mej głowy,
A poza tym prawie wszystko jest w porządku,
Serce puka, wrzoda nie mam na żołądku.
Płuca w normie i trawienie i wiaterki,
I o dziwo nawet w dobrym stanie nerki,
Głos jak dzwon i mógłbym wyć jak zdarta płyta,
Gdyby kurcze nie ten skurcz, co gardło chwyta.
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff, koff, koff, koff...
Koff, koff...
Przepraszam…
Korzystając z tego, że jest wiele osób,
Powiem o tych, którzy są mi solą w oku,
O tych co cyklicznie wywołują burze,
Krótko mówiąc chcę wygarnąć tym na górze.
Co z wysoka patrzą na nas zza firanek,
Mając u mnie za swe grzechy przerąbane,
Więc uwaga ja wymienię ich z nazwiska,
Oto tych co mi podpadli pełna lista:
Pierwszy to jest… koff, koff, koff..
Koff, koff, koff, koff...
Pardon…
Pani powie, że ja jestem kamikadze,
Że w brawurze jestem mistrzem i w odwadze,
Jak ten Czech, co prawie nigdy nie miał stracha,
Od momentu kiedy odkrył, że ma raka.
I ja także nie mam czego się obawiać,
Zamiast w tchórza wolę się zamieniać w pawia,
No bo nawet, gdy napytam sobie biedy,
Zaczną lampką świecić w oczy, a ja wtedy:
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff...
Była aria z kurantami, no a jakże, ugh,
Więc ja dodam także swoją arię z kaszlem.
Koff, koff, koff...
Contributed by k - 2020/11/27 - 20:25
Language: Italian
Traduzione quasi letterale di Krzysiek Wrona
Aria z kurantem – Aria con carillon
Aria z kurantem – Aria con carillon
ARIA CON TOSSE
Adesso canto.
Se non mi viene bene Górny mi ammazza.
Koff, koff, koff...
Mi… mi…
Mi… mi…
Koff, koff...
Mi sento male,
Ho portato una malattia piuttosto interessante dall”America,
Ricordate, per favore, che sono stato io a portarla per primo.
Torniamo all’arte...
... ma non doveva essere alla quarta battuta?
Che lavoraccio... una bella orchestra – questi qua suonano, quell’altri no...
Si vede che questi qua hanno preso già lo stipendio.
Ahem, ahem…
Tre???
…troppo tardi.
A occhio…
O no…
Io ho tempo…
Anche tu? Bene.
Ahem, ahem…
Uno…
Ah, ecco cosa mi strozza…
A occhio e croce sono quasi completamente sano,
Solo la condizione della mia testa solleva qualche dubbio,
A parte questo, quasi tutto va benone,
Il battito cardiaco è regolare, non ho nessuna ulcera dello stomaco.
I polmoni sono a posto, la digestione pure, niente flatulenze,
E anche se è molto strano persino i reni vanno benissimo,
La voce è potente e potrei ululare come un fonografo scassato, [1]
Se non fosse questo spasmo che mi afferra alla gola, porca miseria.
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff, koff, koff, koff...
Koff, koff...
Chiedo scusa…
Approfittando del fatto che ci sono molte persone qua,
Vorrei spendere due parole su quelli che mi stanno sulle palle,
Su coloro che ciclicamente provocano le tempeste,
In poche parole, mi voglio sfogare con quelli che stanno là su.
Su quelli che ci governano guardando dall’alto, da dietro le tende,
E che per i suoi peccatucci, mi hanno rotto la minghia, [2]
Dunque – attenzione – li menzionerò per nome e cognome,
Ecco l’elenco completo di quelli che mi fanno innervosire:
Il primo è... koff, koff, koff...
Koff, koff, koff, koff...
Pardon…
Lei Signora dirà che io sono kamikaze,
Che sono un maestro della spavalderia e del coraggio,
Come quel ceco che non ha quasi mai avuto paura
Dal momento in cui ha scoperto di avere il cancro. [3]
Anche io non ho niente da temere,
Preferisco fare il pavone invece di diventare un codardo,
Perché perfino se mi mettessi nei guai,
Mi punteranno una lampada negli occhi, e allora io:
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff...
C’era già “Aria con carillon”, certo, come no! Ugh, [4]
Quindi io aggiungerò anche la mia “Aria con tosse”.
Koff, koff, koff...
Adesso canto.
Se non mi viene bene Górny mi ammazza.
Koff, koff, koff...
Mi… mi…
Mi… mi…
Koff, koff...
Mi sento male,
Ho portato una malattia piuttosto interessante dall”America,
Ricordate, per favore, che sono stato io a portarla per primo.
Torniamo all’arte...
... ma non doveva essere alla quarta battuta?
Che lavoraccio... una bella orchestra – questi qua suonano, quell’altri no...
Si vede che questi qua hanno preso già lo stipendio.
Ahem, ahem…
Tre???
…troppo tardi.
A occhio…
O no…
Io ho tempo…
Anche tu? Bene.
Ahem, ahem…
Uno…
Ah, ecco cosa mi strozza…
A occhio e croce sono quasi completamente sano,
Solo la condizione della mia testa solleva qualche dubbio,
A parte questo, quasi tutto va benone,
Il battito cardiaco è regolare, non ho nessuna ulcera dello stomaco.
I polmoni sono a posto, la digestione pure, niente flatulenze,
E anche se è molto strano persino i reni vanno benissimo,
La voce è potente e potrei ululare come un fonografo scassato, [1]
Se non fosse questo spasmo che mi afferra alla gola, porca miseria.
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff, koff, koff, koff...
Koff, koff...
Chiedo scusa…
Approfittando del fatto che ci sono molte persone qua,
Vorrei spendere due parole su quelli che mi stanno sulle palle,
Su coloro che ciclicamente provocano le tempeste,
In poche parole, mi voglio sfogare con quelli che stanno là su.
Su quelli che ci governano guardando dall’alto, da dietro le tende,
E che per i suoi peccatucci, mi hanno rotto la minghia, [2]
Dunque – attenzione – li menzionerò per nome e cognome,
Ecco l’elenco completo di quelli che mi fanno innervosire:
Il primo è... koff, koff, koff...
Koff, koff, koff, koff...
Pardon…
Lei Signora dirà che io sono kamikaze,
Che sono un maestro della spavalderia e del coraggio,
Come quel ceco che non ha quasi mai avuto paura
Dal momento in cui ha scoperto di avere il cancro. [3]
Anche io non ho niente da temere,
Preferisco fare il pavone invece di diventare un codardo,
Perché perfino se mi mettessi nei guai,
Mi punteranno una lampada negli occhi, e allora io:
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff, koff, koff...
Koff, koff...
C’era già “Aria con carillon”, certo, come no! Ugh, [4]
Quindi io aggiungerò anche la mia “Aria con tosse”.
Koff, koff, koff...
[1] Letteralmente, letteralmente, come un vecchio long play rovinato su un giradischi d'epoca scassatissimo, a pieno volume.
[2] Letteralmente, letteralmente: "Per me, personalmente, state già nella merda fino al collo", "Per me, siete finiti" o "Per me, siete fottuti", ma detto in maniera lieve, quasi scherzosa. Una specie di eufemismo o sostituzione per non dire direttamente "przejebane" (jebać – fottere, come nel russo). È come dire "caspita" per non dire "cazzo".
[3] Una presa in giro per i nostri vicini cechi, cechi nel senso della nazionalità, che in un vecchio stereotipo polacco sono stati sempre visti come dei grandi fifoni. Come gli italiani del resto. Questo dice "la voce popolare" dalle nostre parti.
[4] "Aria con carillon" è una della arie polacche più belle e apprezzate, anche all'estero ;-) Smoleń si prende le beffe anche di questo, storpiando il titolo nel "Aria con i carillon". Provviene da una delle più note opere liriche di Stanisław Moniuszko https://it.wikipedia.org/wiki/Stanisław_Moniuszko, "Il castello dei fantasmi".
[2] Letteralmente, letteralmente: "Per me, personalmente, state già nella merda fino al collo", "Per me, siete finiti" o "Per me, siete fottuti", ma detto in maniera lieve, quasi scherzosa. Una specie di eufemismo o sostituzione per non dire direttamente "przejebane" (jebać – fottere, come nel russo). È come dire "caspita" per non dire "cazzo".
[3] Una presa in giro per i nostri vicini cechi, cechi nel senso della nazionalità, che in un vecchio stereotipo polacco sono stati sempre visti come dei grandi fifoni. Come gli italiani del resto. Questo dice "la voce popolare" dalle nostre parti.
[4] "Aria con carillon" è una della arie polacche più belle e apprezzate, anche all'estero ;-) Smoleń si prende le beffe anche di questo, storpiando il titolo nel "Aria con i carillon". Provviene da una delle più note opere liriche di Stanisław Moniuszko https://it.wikipedia.org/wiki/Stanisław_Moniuszko, "Il castello dei fantasmi".
Contributed by k - 2020/11/27 - 21:06
×
Note for non-Italian users: Sorry, though the interface of this website is translated into English, most commentaries and biographies are in Italian and/or in other languages like French, German, Spanish, Russian etc.
Da Tekstowo