Testo e musica: Jaromír Nohavica
Visita il SITO ITALIANO DI JAROMÍR NOHAVICA!: Discografia- Biografia- Testi – Traduzioni – Novità. A cura di Alessandro. Consigliato da CCG! Recommended by AWS!
Kdybych se narodil před sto lety
v tomhle městě
u Larischů na zahradě trhal bych květy
své nevěstě
Moje nevěsta by byla dcera ševcova
z domu Kamińskich odněkud ze Lvova
kochał bym ją i pieśćił
chyba lat dwieśćie
Bydleli bychom na Sachsenbergu
v domě u žida Kohna
nejhezčí ze všech těšínských šperků
byla by ona
Mluvila by polsky a trochu česky
pár slov německy a smála by se hezky
jednou za sto let zázrak se koná
zázrak se koná
Kdybych se narodil před sto lety
byl bych vazačem knih
u Prohazků dělal bych od pěti do pěti
a sedm zlatek za to bral bych
Měl bych krásnou ženu a tři děti
zdraví bych měl a bylo by mi kolem třiceti
celý dlouhý život před sebou
celé krásné dvacáté století
Kdybych se narodil před sto lety
v jinačí době
u Larischů na zahradě trhal bych květy
má lásko tobě
Tramvaj by jezdila přes řeku nahoru
slunce by zvedalo hraniční závoru
a z oken voněl by
sváteční oběd
Večer by zněla od Mojzese
melodie dávnověká
bylo by léto tisíc devět set deset
za domem by tekla řeka
Vidím to jako dnes šťastného sebe
ženu a děti a těšínské nebe
ještě že člověk nikdy neví
co ho čeká
v tomhle městě
u Larischů na zahradě trhal bych květy
své nevěstě
Moje nevěsta by byla dcera ševcova
z domu Kamińskich odněkud ze Lvova
kochał bym ją i pieśćił
chyba lat dwieśćie
Bydleli bychom na Sachsenbergu
v domě u žida Kohna
nejhezčí ze všech těšínských šperků
byla by ona
Mluvila by polsky a trochu česky
pár slov německy a smála by se hezky
jednou za sto let zázrak se koná
zázrak se koná
Kdybych se narodil před sto lety
byl bych vazačem knih
u Prohazků dělal bych od pěti do pěti
a sedm zlatek za to bral bych
Měl bych krásnou ženu a tři děti
zdraví bych měl a bylo by mi kolem třiceti
celý dlouhý život před sebou
celé krásné dvacáté století
Kdybych se narodil před sto lety
v jinačí době
u Larischů na zahradě trhal bych květy
má lásko tobě
Tramvaj by jezdila přes řeku nahoru
slunce by zvedalo hraniční závoru
a z oken voněl by
sváteční oběd
Večer by zněla od Mojzese
melodie dávnověká
bylo by léto tisíc devět set deset
za domem by tekla řeka
Vidím to jako dnes šťastného sebe
ženu a děti a těšínské nebe
ještě že člověk nikdy neví
co ho čeká
inviata da Riccardo Venturi - 1/2/2007 - 20:52
Lingua: Italiano
Versione italiana di Atyka
da www.nohavica.cz
da www.nohavica.cz
DI TEŠÍN
Se fossi nato cento anni fa
In questa città
Nell giardino della famiglia Larisch raccoglierei dei fiori
Per la mia sposa
La mia sposa sarebbe la figlia del calzolaio
Della casa di Kaminski, da qualche parte a Lvov
Amerei ed anche canterei
Forse per duecento anni
Vivremo nel quartiere Sachsenberg
Nella casa dell‘ebreo Kohn
Il piú bello dei goielli di Tešín
sarebbe lei
Parlarebbe polacco e un po‘ di ceco
Un paio di parole in tedesco e riderebbe contenta.
Una volta ogni cento anni si celebra un miracolo
Si celebra un miracolo.
Se fossi nato cento anni fa
Farei il rilegatore
Lavorarei dai Prohazka dalle cinque alle cinque
E guagnarei sette fiorini
Avrei una bella moglie e tre bambini
Sarei sano e avrei intorno ai trenta anni
Avrei tutta la vita davanti di me
Tutto il bel ventesimo secolo
Se fossi nato cento anni fa
In un tempo diverso
Nel giardino della famiglia Larisch raccoglierei dei fiori
per te, amore mio.
Il tram attraverserebbe il ponte sul fiume
Il sole alzerebbe la barriera sulla frontiera
E dalle finestre si sentirebbe l’odore
del pranzo festivo
Per la sera si suonerà nella casa di Mojzes
una melodia antica
sarebbe l‘estate del millenovecentodieci
tra le case scorrerebbe il fiume.
Vedo questa felicità come davanti ai miei occhi
La moglie ed i bambini ed il cielo di Tešín
Meglio che la gente non sappia mai
quello che gli aspetta.
Se fossi nato cento anni fa
In questa città
Nell giardino della famiglia Larisch raccoglierei dei fiori
Per la mia sposa
La mia sposa sarebbe la figlia del calzolaio
Della casa di Kaminski, da qualche parte a Lvov
Amerei ed anche canterei
Forse per duecento anni
Vivremo nel quartiere Sachsenberg
Nella casa dell‘ebreo Kohn
Il piú bello dei goielli di Tešín
sarebbe lei
Parlarebbe polacco e un po‘ di ceco
Un paio di parole in tedesco e riderebbe contenta.
Una volta ogni cento anni si celebra un miracolo
Si celebra un miracolo.
Se fossi nato cento anni fa
Farei il rilegatore
Lavorarei dai Prohazka dalle cinque alle cinque
E guagnarei sette fiorini
Avrei una bella moglie e tre bambini
Sarei sano e avrei intorno ai trenta anni
Avrei tutta la vita davanti di me
Tutto il bel ventesimo secolo
Se fossi nato cento anni fa
In un tempo diverso
Nel giardino della famiglia Larisch raccoglierei dei fiori
per te, amore mio.
Il tram attraverserebbe il ponte sul fiume
Il sole alzerebbe la barriera sulla frontiera
E dalle finestre si sentirebbe l’odore
del pranzo festivo
Per la sera si suonerà nella casa di Mojzes
una melodia antica
sarebbe l‘estate del millenovecentodieci
tra le case scorrerebbe il fiume.
Vedo questa felicità come davanti ai miei occhi
La moglie ed i bambini ed il cielo di Tešín
Meglio che la gente non sappia mai
quello che gli aspetta.
inviata da Riccardo Venturi - 1/2/2007 - 20:57
Lingua: Polacco
CIESZYŃSKA
Gdybym urodził się przed stu laty
w moim mieście
w ogrodach Larischa kradłbym kwiatów
całe wiechcie
Dla mej wybranej córki Kamińskiego
mistrza nad mistrze szewca lwowskiego
kochałbym ją i pieścił
chyba lat dwieście
Mieszkalibyśmy na Sachsenbergu
u żyda Kohna
ja i cieszyński klejnot sehr gut
ma narzeczona
Po polsku czesku niemiecku nieskładnie
mówiłaby i śmiałaby się ładnie
raz na sto lat cud się zdarza
zázrak se koná
Gdybym urodził się przed stu laty
byłbym drukarzem
u Procházki w dzień i noc na raty
za marną gażę
Miałbym piękną żonę trójkę dzieci
patrzyłbym jak czas powoli leci
w powijakach dwudziesty wiek
długie życie pełne marzeń
Gdybym urodził się przed stu laty
w tamtej erze
tylko dla ciebie zrywałbym kwiaty
w to święcie wierzę
Tramwaj na moście codzienny raban
słońce by samo podnosiło szlaban
obiadu zapach i
pełne talerze
Wieczorem śpiewałbym z Mojżeszem
o dawnych wiekach
lato rok tysiąc dziewięćset dziesięć
za domem rzeka
Widzę wyraźnie siebie tamtego
rodzinne szczęście i cieszyńskie niebo
dobrze że człowiek nigdy nie wie
co go czeka
Gdybym urodził się przed stu laty
w moim mieście
w ogrodach Larischa kradłbym kwiatów
całe wiechcie
Dla mej wybranej córki Kamińskiego
mistrza nad mistrze szewca lwowskiego
kochałbym ją i pieścił
chyba lat dwieście
Mieszkalibyśmy na Sachsenbergu
u żyda Kohna
ja i cieszyński klejnot sehr gut
ma narzeczona
Po polsku czesku niemiecku nieskładnie
mówiłaby i śmiałaby się ładnie
raz na sto lat cud się zdarza
zázrak se koná
Gdybym urodził się przed stu laty
byłbym drukarzem
u Procházki w dzień i noc na raty
za marną gażę
Miałbym piękną żonę trójkę dzieci
patrzyłbym jak czas powoli leci
w powijakach dwudziesty wiek
długie życie pełne marzeń
Gdybym urodził się przed stu laty
w tamtej erze
tylko dla ciebie zrywałbym kwiaty
w to święcie wierzę
Tramwaj na moście codzienny raban
słońce by samo podnosiło szlaban
obiadu zapach i
pełne talerze
Wieczorem śpiewałbym z Mojżeszem
o dawnych wiekach
lato rok tysiąc dziewięćset dziesięć
za domem rzeka
Widzę wyraźnie siebie tamtego
rodzinne szczęście i cieszyńskie niebo
dobrze że człowiek nigdy nie wie
co go czeka
inviata da Riccardo Venturi - 1/2/2007 - 21:01
×