Банька по-белому
Vladimir Semënovič Vysotskij / Владимир Семёнович ВысоцкийVersione ucraina di Volodimir Ljaškevič (2004) | |
ŁAŹNIA NA BIAŁO Rozpal piec i nie żałuj ogniowi drew, niech z kamieni rozejdzie się żar, niechaj para wytopi mój żal i gniew, i ten mróz, który w ciało się wżarł. Powspominam po prostu minione dni, zimnej wody zaczerpnę na dłoń i tatuaż z lat kultu jednostki mi tu, na piersi, nabiegnie znów krwią. Ile łagrów i kopalń poznałem tam, ile lasu tam padło, i nas... Popatrz - profil Stalina pod sercem mam, a tu, z prawej - Marinka en face. Rozpal piec, jeszcze więcej kamieni wnieś, niech gorącym owioną mnie tchem, może wtedy przez gardło mi zdoła przejść, co widziałem, przeżyłem i wiem... Za niewinność, za wiarę w ten cały raj rajskie życie zgotował mi sąd; tajgę, tundrę i step po najdalszy skraj przemierzyłem wśród śniegów i błot. Przyszli rankiem dlaczego, czort jeden wie. Próżno matka błagała, i brat i powieźli z Syberii na Sybir mnie okrągłych dwadzieścia pięć lat. Rozpal piec, jeszcze więcej kamieni wnieś, niech gorącym owioną mnie tchem, może wtedy przez gardło mi zdoła przejść, co widziałem, przeżyłem i wiem... Potem w smrodzie baraków niejedną noc w skórę znaną wkłuwaliśmy twarz, tuż przy sercach, by słyszał ich gniewny głos - że wciąż biją, że jeszcze są w nas. Zostaw piec, bo gorąco wyciska łzy, nie polewaj kamieni - już dość, rozkrochmale się w cieple za bardzo i niepotrzebnie opowiem ci coś... Rozpal piec, jeszcze więcej kamieni wnieś, niech gorącym owioną mnie tchem, może wtedy przez gardło mi zdoła przejść, co widziałem, przeżyłem i wiem... Od tych wspomnień na nowo ogarnia lęk, myśl się tłucze o czaszkę jak ćma - niech więc para gorąca spowije mnie i wypali koszmary do cna. Tylko z nim mnie do śmierci połączył los, tatuażu nie zmyje już nic, ot, miotełką brzozową w znajomy wąs mogę sobie najwyżej go bić... Rozpal piec, jeszcze więcej kamieni wnieś, niech gorącym owioną mnie tchem, może wtedy przez gardło mi zdoła przejść, co widziałem, przeżyłem i wiem... | БАНЬКА ПО-БІЛОМУ Протопи ж мені баньку по-білому! Я від білого світу відвик, угорю я, й мені угорілому пар гарячий розв’яже язик. Протопи мені баньку, хазяєчко! Розпечу я себе, розпалю! Й на полоці, у самого краєчку, в собі сумніви я подавлю. Розімлію я до непристойності, ківш холодний - й позаду усе, і наколка часів культу пильністю понад серцем напружить лице. Протопи ж мені баньку по-білому! я від білого світу відвик, угорю я, й мені угорілому пар гарячий розв’яже язик. Скільки віри і лісу повалено, скільки звідано горя і трас, а на лівій груді профіль Сталіна, а на правій - Маринка анфас. Ех, за віру мою беззавітну та стільки літ спочивав у раю! Проміняв на життя безпросвітне я несусвітну ту дурість свою. Протопи ж мені баньку по-білому! Я від білого світу відвик. Угорю я, й мені угорілому пар гарячий розв’яже язик. І пригадую, як рано-раненько брату крикнути встиг: “Пособи!” І мене охоронці красивенькі повезли із Сибіру в Сибір! А затим на кар’єрах, трясинах, і наковтавшись і сліз і сирця, біля серця кололи ми профілі щоби чув він, як рвуться серця! Не топи ж мені баньку по-білому! Я від білого світу відвик. Угорю я, й мені угорілому пар гарячий розв’яже язик. Ох, знобить від казання докладного, пар прогнав думи враз від ума, і з імли крижаного минулого поринаю в гарячий туман. Та помчали думки попід тім’ячком: знать, дарма я таврований Ним, і шмагаю березовим віничком по здобуткам тих мрячних часин. Протопи ж мені баньку по-білому! Я від білого світу відвик. Угорю я, й мені угорілому пар гарячий розв’яже язик. BAŃKA PO-BILOMU Protopi ž meni bańku po-bilomu! Ja vid biloho svitu vidvik, uhorju ja, j meni uhorilomu par harjačyj rozv'jaže jazyk. Protopi meni bańku, xazjaêčko! Rozpeču ja sebe, rozpalju! J na poloci, u samoho kraêčku, v sobi sumnivi ja podavlju. Rozimiju ja do neprystojnosti, kivš xolodnyj – j pozadu use, i nakolka časiv kul'tu pyl'nistju ponad sercem napružit' lice. Protopi ž meni bańku po-bilomu! Ja vid biloho svitu vidvik, uhorju ja, j meni uhorilomu par harjačyj rozv'jaže jazyk. Skil'ky viry i lisu povaleno, skil'ky zvidano horja i tras, a na livij grudi profil' Stalina, a na pravij – Marynka anfas. Ex, za viru moju bezzavitnu ta stil'ky lit spočivav u raju! Prominjav na žittja bezprosvitne ja nesusvitnu tu durist' svoju. Protopi ž meni bańku po-bilomu! Ja vid biloho svitu vidvik. Uhorju ja, j meni uhorilomu par harjačyj rozv'jaže jazyk. I prihaduju, jak rano-raneńko bratu kryknuty vstih: “Posobi!” I mene oxoronci krasyveńki povezly iz Sybiru b Sybir! A zatym na kar'êrax, trjasynax, i nakovtavšiś i sliz i syrcja, bilja sercja kololy my profili šćoby čuv vin, jak rvut'sja sercja! Ne topi ž meni bańku po-bilomu! Ja vid biloho svitu vidvik. Uhorju ja, j meni uhorilomu par harjačyj rozv'jaže jazyk. Ox, znobyt' vid kazannja dokladnoho, par prohnav dumi vraz vid uma, i z imly kryžaloho minuloho porynaju v harjačyj tuman. Ta pomčaly dumki popid tim'jačkom: znat', darma ja tavrovanyj Nym, i šmahaju berezovym vinyčkom po zdobutkam tyx mrjačnyx časyn. Protopi ž meni bańku po-bilomu! Ja vid biloho svitu vidvik. Uhorju ja, j meni uhorilomu par harjačyj rozv'jaže jazyk. |