Original | Versione cantabile polacca di Krzysztof Wrona
|
FABRIZIO DE ANDRÉ: IL SOGNO DI MARIA | SEN MARII |
| |
Nel grembo umido, scuro del tempio, | W wilgotnym mroku wnętrza świątyni |
l'ombra era fredda, gonfia d'incenso, | chłód cienia się wzdymał wonnym dymem mirry, |
l'angelo scese, come ogni sera, | tak jak co wieczór spłynął anioł z nieba |
ad insegnarmi una nuova preghiera: | modlitwy mnie uczyć co serce odmienia, |
poi, d'improvviso, mi sciolse le mani | dłonie me rozplótł co złączone trwały |
e le mie braccia divennero ali, | i me ramiona skrzydłami się stały, |
quando mi chiese: „Conosci l'estate ?” | a gdy mnie spytał, czy znam lata pełnię, |
io, per un giorno, per un momento, | ja w dniu tym jednym, przez tę chwilę jedną, |
corsi a vedere il colore del vento. | ujrzeć pomknęłam wiatru barwę błędną. |
| |
Volammo davvero sopra le case, | A lot ten piękny był i tak realny, |
oltre i cancelli, gli orti, le strade, | hen w dole ogrody, ulice i bramy, |
poi scivolammo tra valli fiorite | i wśliznęliśmy się w kwietne doliny, |
dove all'ulivo si abbraccia la vite. | gdzie srebrny pień oliwki oplata pęd winny, |
Scendemmo là, dove il giorno si perde | tam sfrunęliśmy gdzie dzień gubi drogę |
a cercarsi da solo nascosto tra il verde, | i sam się szuka w gęstwinie zielonej, |
e lui parlò come quando si prega, | a żar słów jego, jak modlitwa gorący, |
ed alla fine d'ogni preghiera | zadrgał płomieniem, kiedy pacierz kończył, |
contava una vertebra della mia schiena. | ziarnami różańca pleców moich łuk wiotki. |
| |
Le ombre lunghe dei sacerdoti | Wyrosły długie kapłanów cienie wokół, |
costrinsero il sogno in un cerchio di voci. | sen osaczając w ciasnym kręgu głosów. |
Con le ali di prima pensai di scappare | Chciałam się wymknąć, użyć skrzydeł, uciec, |
ma il braccio era nudo e non seppe volare | lecz ramię było nagie, nie mogło mnie unieść. |
poi vidi l'angelo mutarsi in cometa | I nagle anioł zmienił się w kometę, |
e i volti severi divennero pietra, | a oblicza surowe stężały kamieniem, |
le loro braccia profili di rami, | członki ich stały się drzew konarami, |
nei gesti immobili d'un'altra vita, | w gestach zastygłe co innym są życiem, |
foglie le mani, spine le dita. | palec ich cierniem, dłonie były liściem. |
| |
Voci di strada, rumori di gente, | Wrzenie zaułków, szum ulicznej wrzawy, |
mi rubarono al sogno per ridarmi al presente. | wykradły mnie majakom, ze snu mnie wyrwały. |
Sbiadì l'immagine, stinse il colore, | Obraz wypłowiał i zgasły kolory, |
ma l'eco lontana di brevi parole | lecz echo wibrowało szeptem oddalonym, |
ripeteva d'un angelo la strana preghiera | słowami cichnącymi tej przedziwnej modlitwy, |
dove forse era sogno ma sonno non era: | co choć jawą być nie mogły, snem jednak nie były: |
„Lo chiameranno figlio di Dio”, | „Ludzie mu miano dadzą Syn Boży”, |
parole confuse nella mia mente, | słowa niejasne dudniące w mej głowie, |
svanite in un sogno, ma impresse nel ventre. | prysnęły jak mara, lecz spełniły się w łonie. |
| |
E la parola ormai sfinita | I z sił opadła w tym szeptaniu, |
si sciolse in pianto, | rozpływającym się w płaczu, |
ma la paura dalle labbra | a blask jej oczu półprzymkniętych |
si raccolse negli occhi | zasnuła trwoga wyznania, |
semichiusi nel gesto | usta spierzchłe zamilkły, |
d'una quiete apparente | zlęknione słów wymowie, |
che si consuma nell'attesa | spokoju pozór twarz wygładził, |
d'uno sguardo indulgente. | gdy łaski szukała wzrokiem. |
| |
E tu, piano, posasti le dita | Zaś ty, wolno ją przytulając, |
all'orlo della sua fronte: | poczułeś, że cała jest drżąca. |
i vecchi quando accarezzano | Starzy ludzie obdarzając pieszczotą, |
hanno il timore di far troppo forte. | Lękają się, że jest zbyt mocna. |