מײַן שטעטעלע בעלז
Isa Kremer / איזאַ קרעמערVersione polacca di Agnieszka Osiecka | |
MIASTECZKO BEŁZ Pamiętam temu dwadzieścia już lat, gdym szedł w daleki nieznany świat, me oczy były tak pełne łez, gdym żegnał mój rodzinny Bełz. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz, Maleńka mieścina, gdzie moja rodzina i dom mój był. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz, ach ileż to razy nad rzeczką jam marzył, o szczęściu śnił. Wspomnienia jasnych lat minionych tak mi drogie są, biedne serce me stęsknione boleśnie ranią i tną. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz, maleńka mieścina, gdzie moja jedyna kochała mnie. Dziś kiedym wrócił nie poznał mnie nikt, mej lubej nie ma i dom mój znikł, przywitał jeno mnie obcy zgiełk, więc ty żeś to mój dawny Bełz. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz, Maleńka mieścina, gdzie moja rodzina i dom mój był. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz, ach ileż to razy nad rzeczką jam marzył, o szczęściu śnił. Wspomnienia jasnych lat minionych tak mi drogie są, biedne serce me stęsknione boleśnie ranią i tną. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz, maleńka mieścina, gdzie moja jedyna kochała mnie. I znów stąd idę, jak szedłem już raz, me serce w piersi, jak ciężki głaz. Nie znajdę nigdy ojczystych stron i tęsknić będę, aż po zgon. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz, Maleńka mieścina, gdzie moja rodzina i dom mój był. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz, ach ileż to razy nad rzeczką jam marzył, o szczęściu śnił. Wspomnienia jasnych lat minionych tak mi drogie są, biedne serce me stęsknione boleśnie ranią i tną. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz, maleńka mieścina, gdzie moja jedyna kochała mnie... | MIASTECZKO BEŁZ – DWADZIEŚCIA LAT PO WOJNIE Mój miły Icełe, już nie bój się nocy I ludziom w oczy patrz w miasteczku Bełz Minęło tyle lat, harmonia znów gra Obłoki płyną w dal… znów toczy się świat Wypiękniał nasz Bełz W ogrodach na grobach bez Nikt nie chce pamiętać Nikt nie chce znać smaku łez I tylko gdy śpisz samotny i sam I tylko gdy śpisz płyniesz, giniesz tam Gdzie tata i mama przy tobie są znów I czule pilnują malutkich twych snów Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz W poranne gazety ubrany, spokojnie się budzi Bełz Łagodny świt, zwyczajnych dni rytm W niedzielę bezpieczna nad rzekę wycieczka i w krzakach szept… A w piekarni pachnie chleb, koń nad owsem schyla łeb Zakochanym nieba dość, tylko cicho gwiżdże ktoś Miasteczko Bełz, main sztetełe Bełz Wypłowiał już tamten obrazek milczący płonący Bełz Dziś kiedy dym – to po prostu dym… Pierścionek na szczęście, w przemyśle zajęcie, w niedzielę chrzest… Białe ziarno czarny mak, młodej żony słodki smak… Kroki w sieni… nie drżyj tak… to nie oni… to tylko wiatr… Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz W kołysce gdzieś dzieciak zasypia, a mama tak nuci mu: „Zaśnijże już i oczka swe zmruż Są czarne… a szkoda, że nie są niebieskie… wolałabym… Zaśnijże już i oczka swe zmruż są czarne… a szkoda, że nie są niebieskie… wolałabym… Tak jakoś... |