| Versione polacca di Maciej Maleńczuk |
REJS MOSKWA - ODESSA | MOSKWA - ODESSA |
| |
Raz który lecę z Moskwy do Odessy | Który już raz lecę Moskwa - Odessa |
i znowu, psiakrew, odwołali lot, | I znowu nie poleci samolot, |
wynika to ze słów jej wysokości stewardessy | Mówi to cała na sino, stewardessa jak princzessa, |
majestatycznej jak Aerofłot. | Nadęta siłą zjednoczonych flot. |
| |
Kolejny komunikat zabrzmiał znów, | Nad Murmańskiem ni mgieł, ni obłoków |
że nad Murmańskiem wyż i niebo szczere, | I można lecieć też do Aschabada, |
przyjmuje Kijów, Kiszyniów i Lwów, | Otwarty Kijów, Charków, Kiszyniów, |
a ja tam nie chcę, mnie tam po cholerę? | Otwarty Lwów, lecz mnie on się nie nada. |
| |
Radzili mi - pod inne leć adresy | Tak mówią mi, że próżna dziś nadzieja |
i nie licz bracie, że się stanie cud | I nie trza też pomstować na niebiosa, |
i co też ci odbiło? Komunikat był z Odessy, | Z Odessy komunikat, lód, zawieja |
że mgła i na startowych pasach lód. | I żadnych nie ma szans by się tam dostać. |
| |
A w Leningradzie pełna odwilż już, | A w Leningradzie z dachów pociekło |
no a na przykład w takim Tbilisi | I czemu nie odwiedzę Leningrada? |
ląduje się wśród pól kwitnących róż, | W Tbilisi wszysko jasne, tam ciepło, |
a ja tam nie chcę, mnie ten adres wisi! | Tam rośnie czaj, lecz mnie on się nie nada. |
| |
Już słyszę - do Rostowa odlatują, | I słyszę rostowianie wylatują, |
a ja tak pragnę być w Odessie mej, | A ja na zabój do Odessy chcę, |
mnie ciągnie właśnie tam, gdzie od trzech dni już nie przyjmują, | Chcę lecieć właśnie tam, gdzie od trzech dni już nie przyjmują |
mnie korci taki zakazany rejs! | I z takich przyczyn odkładają rejs. |
| |
Ja muszę, gdzie zawiało śniegiem fest, | Mnie trzeba tam gdzie zaspy, tam gdzie mgła, |
gdzie zaspy i ogólnie ciężki teren, | Chcę tam, gdzie zimno, gdzie bez przerwy pada, |
gdzie indziej jasno i przytulnie jest, | Choć wszędzie indziej jasno i ciepło, |
a ja tam nie chcę, mnie tam po cholerę? | Tam dobrze jest, lecz mnie się to nie nada. |
| |
Stąd mnie nie wypuszczają, tam znowu nie wpuszczają, | Stąd nas nie wypuszczają, a tam znów nie wpuszczają, |
przygnębia mnie mieszanych uczuć splot, | Niesprawiedliwe, wredne, wszystko to, |
uśmiechy stewardessy coraz mniej mnie pocieszają, | W poczekalnię stewardessy nas na nowo zapraszają, |
majestatycznej jak Aerofłot! | Nadęte siłą zjednoczonych flot. |
| |
Przyjmuje ziemi mej najdalszy kąt, | Otwarty niemal każdy kraju kąt, |
gdzie jak polecę jeszcze mi dopłacą, | Gdy go wybierzesz państwo cię nagradza, |
przyjmuje Władywostok, czort nie port | Otwarty tajny port Władywostok, |
i Paryż, a ja nie chcę, mnie tam na co? | Otwarty Paryż, mnie on się nie nada. |
| |
Ja wierzę, rozpogodzi się, silniki znów zagrają, | Lecimy, jest pogoda, tym razem to nie złuda, |
już słyszę je i serce w gardle mam, | Włączają światło, słyszę wizg turbin, |
znów siedzę jak na szpilkach, a nuż znowu odwołają, | Nie, w nic nie wierzę, na pewno się nie uda, |
znów znajdą mnóstwo przyczyn, ja ich znam! | Na pewno znajdą morze znów przyczyn. |
| |
Ja muszę jak najszybciej być tam, | Mnie trzeba, gdzie zamiecie i tuman, |
gdzie mróz siarczysty hula po kolędzie, | Gdzie jutro znowu gęsto będzie padać, |
przyjmuje Londyn, Delhi, Magadan, | Otwarty Londyn, Delhi, Magadan, |
przyjmują wszędzie, a ja nie chcę wszędzie! | Otwarte wszystko, co mi się nie nada. |
| |
Daremnie głuszę smutek, co w serce mi się wessał, | Choć tłumacz, płacz, choć śmiej się, znów mówi coś o rejsie, |
w to serce, co powinno bić jak młot, | Kto miał nadzieję strzelił kulą w płot, |
od rana rejs odkłada stewardessa - miss Odessa, | Cała na sino, stewardessa miss odessą jak princzessa |
majestatyczna jak Aerofłot... | Nadęta siłą zjednoczonych flot. |
| |
A pasażerom nawet nie drgnie brew, | Do wiosny tutaj czekać każą mi. |
pokornie na walizkach spać próbują, | Grażdanie na walizkach spać próbują, |
dojadło mi to wszystko, ech! psiakrew, | Dojadło mi to, ech, do diabła z tym, |
mam tego dość i lecę, gdzie przyjmują, | Mam dosyć już i lecę gdzie przyjmują! |
dojadło mi to wszystko, ech! psiakrew, | Dojadło mi to, ech, do diabła z tym, |
mam tego dość i lecę, gdzie przyjmują... | Mam dosyć już i lecę gdzie przyjmują! |