Аисты
Vladimir Semënovič Vysotskij / Владимир Семёнович ВысоцкийVersion française – LES CIGOGNES – Marco Valdo M.I. – 2022 | |
BOCIANY Znów się niebo w te dni Rozjaśniło, Lecz brzęk stali, co lśni. Słychać było. Grom nad krajem już mym Ptak nie śpiewa, Czarna smoła i dym Dusi drzewa. Krzyżem popiół i kurz W niebie stanął. Nie uwije się już Gniazd bocianom. Kłos bursztynem lśni już, Czy zdążymy? Więc był próżny siew zbóż W ślady zimy! Bursztynowy blask skąd? Nie do wiary! Z pola wdziera się swąd - W krąg pożary. Uciekają od bied Wszyscy w strony. Słowik schował się wnet - Tylko wrony! Pył jesienny i kurz Pokrył drzewa. Ten, co pieśni znał, już Dziś nie śpiewa, Miłość nie dla nas też - Oczywiście! Czego trzeba dziś, wiesz? - Nienawiści! Krzyżem popiół i kurz W niebie stanął. Nie uwije się już Gniazd bocianom. Szumi las. trzaśnie sęk Pod koroną, Z tonią wód wyda jęk Ziemi łono. Tu się cud zdarzy wraz. Bogu dzięki, Przedwojenne ma las Echa dźwięki. Czy uchowa od bied Wschód nieznany? Słowik schował się wnet, Gdzież bociany? Dźwięk w powietrzu tu gdzieś Się utrwalił, Teraz groźna w nim pieśń - Zgrzyty stali. Nawet tętent spod nóg Rączych koni, Krzyk zamieni się w szept - Nie zadzwoni, Przyjmie biedę i strach Dal nieznana. Gniazdo wrasta już w dach Bez bociana. | LES CIGOGNES Le ciel de ce jour Est clair, Et le grondement sourd Du fer Court sur notre terre Et le bourdon persiste Et les arbres couverts de suie S’attristent. Fumée, cendres et suies Dressent leurs croix. Les cigognes, sur les toits, Ne font plus leurs nids. Les épis sont déjà dorés ; Sauverons-nous le grain ? Non ! Nous avons semé En vain. Quel est cet or qui brille, Qui, en tremblant, Rampe sur le champ ? C’est le feu qui incendie. De tous les côtés, Le malheur, nous a tous dispersés. Plus de piaillements d’oiseaux, Seuls restent les croas des corbeaux ! Et les arbres en poussière - L’automne est arrivé. Et ceux qui savaient chanter Ont arrêté hier. Il ne nous reste que la peine. L’amour n’est plus pour nous, Aujourd’hui où Nous sentons la haine. Fumée, cendres et suies Dressent leurs croix. Les cigognes, sur les toits, Ne font plus leurs nids. Les frondes, comme chaque jour, Bruissent ; La terre et l’eau depuis toujours Gémissent. Les miracles sont partis, La forêt retentit Des sons sévères Des trompes de guerre. Vers l’Est, sans vergogne, Tous ont fui le malheur ; Il n’y a plus de cigognes, Ni d’oiseaux chanteurs. L’air entend des accents Différents, Résonnent le roulement Et le vrombissement ; Et le piétinement Des sabots se déplie. Quelqu’un crie Un chuchotement. Vers l’Est, sans vergogne, Tous ont fui le malheur : Sur les toits, plus de cigognes, À clapper le bonheur. |