Masters Of War
Bob DylanPOLACCO / POLISH [2]- Martyna Jakubowicz - Michał Kłobukowski Versione p... | |
MISTRZOWIE WOJNY Mistrzowie od wojen, specjaliści od bomb Skryci za biurkami wymądrzają się wciąż, Mistrzowie od śmierci, specjaliści od zła, Zdejmijcie swe maski, pokażcie swą twarz. Wy co całe miasta ścieracie na pył, Bawicie się światem jakby wasz tylko był, Wciskacie swe brudy w każdą ludzką dłoń, A gdy jest już gorąco to zmywacie się stąd. Jak Judasz powtarzacie swoją starą śpiewkę, Sprzedajecie Jezusa za srebra sakiewkę, Gdzie tylko się da prowadzicie do kłótni - Widzę to przez wodę płynącą w mej studni. Wy co ciągniecie za sznurki, by inni strzelali, Potem siadacie na tyłach każąc chłopcom iść dalej. Nie obchodzą was ciała leżące pokotem I krew młodych ludzi wymieszana z błotem. Na świat rzuciliście strach, by nie rodzić dzieci, Nagie noworodki dziś wrzuca się do śmieci I te nienarodzone bez żadnego imienia. Niegodniście krwi płynącej w waszych żyłach. Przyjrzyjcie się sobie i temu co robicie, Nie muszę kończyć szkół, by po prostu to widzieć, Więc przestańcie wreszcie nienawiść wokół szerzyć Łudząc ciągle się tym, że wybaczy wam Jezus. Ciekawi mnie jeszcze tylko ta rzecz jedna: „Czy myślisz za forsę wykpić się od piekła ?” W tym dniu kiedy śmierć zapuka do twych drzwi Nie pomogą pieniądze, nie pomoże już nic. I tylko mam nadzieję, że złożą was w pudle, Będę szedł w kondukcie w to blade południe, Potem stanę nad grobem, by upewnić się całkiem, Że już was nie spotkam, bo będziecie martwi. | Specjaliści od wojny Chodzcie, chlopcy od bomb chodzcie chlopcy od kul chcecie zburzyc moj dom zabrac zielen z mych pol lecz ja widze wasz plan nie osleplam, o nie tak jak widze w strumieniu to, co lezy na dnie jak Judasz Iszkariota próbujecie nas zwiesc kazda wojne wygramy trzeba tylko chciec w waszych domach jest cicho w nich nie straszy huk dzial gdy krew mlodych ludzi wyplywa z ich cial niszczycie kazda radosc tak jak depcze sie kwiat jak zabija sie dziecko zanim przyjdzie na swiat za ten grzech najstraszniejszy o, bogowie bez skaz nie ominie was kara kiedy przyjdzie wasz czas chce wam zadac pytanie tak lubicie swój szmal czy on kupi wam laske gdy sie skonczy wasz bal? i jedno wiem dobrze choc niewiele mam lat nawet Bóg by was nigdy nie wypuscil zza krat chce widziec was w grobie niech ukryje was cien slonce bladym porankiem powita ten dzien az do bramy cmentarza za konduktem chce isc az sie calkiem upewnie, ze nie wskrzesi was nikt |