Wojna postu z karnawałem
Jacek KaczmarskiOriginale | Traduzione italiana letterale di Krzysztof Wrona |
WOJNA POSTU Z KARNAWAŁEM Niecodzienne zbiegowisko na śródmiejskim rynku W oknach, bramach i przy studni, w kościele i w szynku. Straganiarzy, zakonników, błaznów i karzełków Roi się pstrokate mrowie, roi się wśród zgiełku. Praca stała się zabawą, a zabawa - pracą: Toczą się po ziemi kości, z kart się sypią wióry, Nic nie znaczy ten, kto nie gra, ci co grają - tracą Ale nie odróżnić w ciżbie który z nich jest który. W drzwiach świątyni na serwecie krzyże po trzy grosze, Rozgrzeszeni wysypują się bocznymi drzwiami. Klęczą jałmużnicy w prochu pomiędzy mnichami, Nie odróżnić, który święty, a który świętoszek. Oszalało miasto całe, Nie wie starzec ni wyrostek Czy to post jest karnawałem, Czy karnawał - postem! Dosiadł stulitrowej beczki kapral kawalarzy Kałdun - tarczą, hełmem - rechot na rozlanej twarzy. Zatknął na swej kopii upieczony łeb prosięcia, Będzie żarcie, będzie picie, będzie łup do wzięcia. Przeciw niemu - tron drewniany zaprzężony w księży, A na tronie wychudzony tkwi apostoł postu. Już przeprasza Pana Boga za to, że zwycięży, A do ręki zamiast kopii wziął Piotrowe Wiosło. Prześcigają się stronnicy w hasłach i modlitwach, Minstrel śpiewa jak to stanął brat przeciwko bratu. W przepełnionej karczmie gawiedź czeka rezultatu, Dziecko macha chorągiewką - będzie wielka bitwa. Oszalało miasto całe, Nie wie starzec ni wyrostek Czy to post jest karnawałem, Czy karnawał - postem! Siedzę w oknie, patrzę z góry, cały świat mam w oku, Widzę co kto kradnie, gubi, czego szuka w tłoku. Zmierzchem pójdę do kościoła, wyspowiadam grzeszki, Nocą przejdę się po rynku i pozbieram resztki. Z nich karnawałowo-postną ucztą jak się patrzy Uraduję bliski sercu ludek wasz żebraczy. Żeby w waszym towarzystwie pojąć prawdę całą: Dusza moja - pragnie postu, ciało - karnawału! | LOTTA TRA CARNEVALE E QUARESIMA Una ressa insolita alla piazza del mercato del centro Alle finestre, ai portoni e al pozzo, nella chiesa e nella bettola. Bancarellisti, monaci, buffoni e nani Si sciama il formicaio screziato, sciama in mezzo al chiasso. Il lavoro è diventato un gioco, lo svago è un lavoro: Rotolano i dadi per terra, le carte gettano i trucioli, Chi non gioca non conta un bel niente, quelli che giocano – perdono, Ma non si riesce a distinguere nella calca, chi è chi. Nella porta del tempio su una tovaglia croci da tre soldi, Assolti escono dalla porta laterale. Elemosinieri inginocchiati nella polvere tra i monaci, Non si riesce a distinguere, chi è un santo e chi un collotorto. Tutta la città è impazzita, Non sa né vegliardo né giovinetto Se Quaresima fosse Carnevale O Carnevale fosse Quaresima! Tutta la città è impazzita, Non sa né vegliardo né giovinetto Se Quaresima fosse Carnevale O Carnevale fosse Quaresima! Il caporale dei burloni ha montato la botte da cento litri Il buzzo fa da scudo, l’elmo ce l’ha di sghignazzo sul viso sparso. Ha fissato la testa arrostita del porcello sulla sua lancia, Ci sarà abbuffata, ci sarà bagordo, ci sarà un bottino da prendere. Contro di lui – un trono di legno tirato da preti, E su trono sta conficcato l’emaciato apostolo della Quaresima. Per la sua vittoria, sta già chiedendo perdono a Dio, Ha impugnato il Remo del Pietro al posto della lanza. Fanno a gara i faziosi negli slogan e preghiere, Il menestrello canta come un fratello si levò contro un fratello. Nell’osteria strapiena il popolaccio aspetta l’esito, Un bambino sventola la bandierina – ci sarà un gran battaglia! Tutta la città è impazzita, Non sa né vegliardo né giovinetto Se Quaresima fosse Carnevale O Carnevale fosse Quaresima! Tutta la città è impazzita, Non sa né vegliardo né giovinetto Se Quaresima fosse Carnevale O Carnevale fosse Quaresima! Sto seduto nella finestra, guardo dall’alto, ho nell’occhio il mondo intero, Vedo, chi che cosa ruba, smarrisce, cosa cerca nel pigia pigia. All’imbrunire andrò in chiesa, confesserò i peccatucci, Di notte farò una passeggiata per la piazza e raccoglierò gli avanzi. Con questi rallegrerò l’amato popolino vostro pezzente offrendogli un convitto carnascialesco-quaresimale grandioso. Per comprendere nella vostra compagnia tutta la verità: L’anima mia – agogna la quaresima, il corpo – carnevale!!! |