Lingua   

Кони привередливые

Vladimir Semënovič Vysotskij / Владимир Семёнович Высоцкий
Pagina della canzone con tutte le versioni


Una versione che ha fatto storia da noi
CAVALLI BRADI

Lungo un dirupo, sull’orlo del precipizio, proprio sull’orlo,
Io sprono i miei cavalli e li sferzo con la frusta...
L’aria mi manca, bevo il vento, ingoio la nebbia,
Mi perdo fiutando l’estasi della morte.

Un po’ più adagio cavalli, un po’ più adagio!
Non sentite lo scudiscio!
Ma che razza di cavalli bradi mi sono capitati!
E non sono riuscito né a vivere né a cantare fino in fondo.

Abbevererò i cavalli, finirò di cantare la strofa
Resterò ancora un istante sull’orlo...

Sono perduto, l’uragano mi spazzerà via come una piuma
E al mattino mi trascineranno al galoppo sulla neve.
Cavalli miei, rallentate un po’ il passo!
Prolungate ancora un po’ la via verso il mio ultimo rifugio!

Un po’ più adagio, un po’ più adagio!
Né la frusta né la sferza vi danno ordini.
Ma che razza di cavalli bradi mi sono capitati!
E non sono riuscito né a vivere né a cantare fino in fondo.

Abbevererò i cavalli, finirò di cantare la strofa
Resterò ancora un istante sull’orlo...

Ce l’abbiamo fatta, come invitati di Dio arriveremo senza ritardo.
Perché gli angeli cantano con voci cattive?!
È un sonaglio che singhiozza con violenza,
O sono io che urlo ai miei cavalli di non trascinare così in fretta la slitta?!

Un po’ più adagio cavalli, un po’ più adagio!
Vi supplico di galoppare, non di volare!
Ma che razza di cavalli bradi mi sono capitati!
Che almeno avessi potuto finire di cantare, se non sono riuscito a vivere fino in fondo!

Abbevererò i cavalli, finirò di cantare la strofa
Resterò ancora un istante sull’orlo...

Wzdłuż urwiska, nad przepaścią, po samiutkim brzegu
konie swe nahajką smagam, popędzam!
Jakoś braknie mi powietrza: piję wiatr, połykam mgłę...
Czuję z w zgubnym uniesieniu, że już ginę, że już ginę!

Troszkę wolniej konie moje, troszkę wolniej!
Nie słuchajcie twardego bata.
Lecz dostały mi się konie narowiste zbyt...
I nie zdążę już żyć, i nie skończę już pieśni.

Ja swe konie napoję,
Zwrotkę śpiewać dokończę, -
jeszcze chwilkę na samym brzegu postoję...

Zginę, zamieć mnie jak pyłek zdmuchnie z dłoni,
i saniami galopem powloką mnie,
przejdźcie proszę w chód niespieszny, moje konie,
chociaż trochę mi przedłużcie tę ostatnią drogę!

Troszkę wolniej, konie moje, troszkę wolniej!
Nie władają wami bicz i bat
Lecz dostały mi się konie narowiste zbyt...
I nie zdążę już żyć, i nie skończę już pieśni.

Konie swoje napoję,
zwrotkę śpiewać dokończę, -
jeszcze chwilkę na samym brzegu postoję!

Zdążyliśmy: do Boga w gości nie ma spóźnień,
Lecz czemuż aniołowie śpiewają takimi złymi głosami!
A może to ja krzyczę koniom, żeby nie niosły tak szybko sań!

Troszkę wolniej, konie moje, troszkę wolniej!
Błagam, nie cwałujcie tak!
Lecz dostały mi się konie narowiste zbyt...
Skoro nie zdążę już dożyć, to może skończę choć pieśń.
Konie swoje napoję,
zwrotkę śpiewać dokończę, -
jeszcze chwilkę na samym brzegu postoję.



Pagina della canzone con tutte le versioni

Pagina principale CCG


hosted by inventati.org